początek
bilety 3.09.2010
lot Lufthansą z Pyrzowic do Monachium,
i stamtąd, po prawie 8 godzinachdo Los Angeles, LAX, California
12 h w Airbusie A340
mija szybciutko
(oprocz straszliwej ciasnoty i mnostwa ludzi)
i witaj Ameryko!
maly kolazyk
lot z Katowic do Monachium to byl "moj pierwszy raz" :)
maly Embrayer nie pozostawil najlepszego wrazenia
za to Airbus A340 ogroooomny, mnostwo ludzi, ciasno straszliwie (nie bylo nawet gdzie torebki trzymac)
ale za to podroz - idealna, bez turbulencji, wstrzasow i klopotow, jak po, nie wiem, jedwabiu? w tej kobyle nic nie czuc, zakretow, opadania, wznoszenia, zero stresu, fantastyczny srodek lokomocji :)
lotnisko w LA podobno jest ogromne, ale zorganizowane wspaniale, troche do przejscia, doskonale wyznaczone trasy, i wlasciwie zaraz na zewnatrz, choc olbrzymie samoloty z mnostwem ludzi laduja tam co kilka minut (obserwowalam to kiedy czekalismy w wypozyczalni samochodow)
za to wpuscili mnie na poklady samolotow z... nozyczkami!
wrzucilam gdzies w stresie przybory do manikiuru i na rentgenie okazalo sie ze mam je w torebce eee
wpuscili mnie :) takze oslawiona ochrona antyterrorystyczna jakby nieco szwankuje...
przylecielismy ok 20.00 (wylecielismy o 15.20, gdzies sie te "kilka" godzin zapodzialo :))
potem po auto i spac, a rano wypoczeci i pelni energii ruszylismy na podboj LA
za to powrotny jet-lag trzymal przez jakis 10 dni, przez ktore wygladalismy i czulismy sie jak zombie
sposob z przyjezdzaniem na miejsce wieczorem i tym razem nie zawiodl, polecam!
USA jedym slowem? gigantyczne
(GPS pewnego dnia wyznaczyl nam trase "120 mil do celu, na 119 mili skret w prawo" - KONIEC :)))
olbrzymie przestrzenie, olbrzymie miasta, niektore mocno przereklamowane (LA!), niektore fantastyczne (SF! moja milosc! i LV tez niezle)
duzo by opowiadac :)
cd nastapi
materialoznastwo
papiery K&Company Happy Trail ze scrap.com.pl i scrapki.pl
album powstał po to, by zatrzymac wspomnienia, zdjęcia, ulotki, pamiątki
mało dodatków, chodziło jedynie o to, by zmieścić powyższe (a i tak ledwo się da go podnieść...)
maly Embrayer nie pozostawil najlepszego wrazenia
za to Airbus A340 ogroooomny, mnostwo ludzi, ciasno straszliwie (nie bylo nawet gdzie torebki trzymac)
ale za to podroz - idealna, bez turbulencji, wstrzasow i klopotow, jak po, nie wiem, jedwabiu? w tej kobyle nic nie czuc, zakretow, opadania, wznoszenia, zero stresu, fantastyczny srodek lokomocji :)
lotnisko w LA podobno jest ogromne, ale zorganizowane wspaniale, troche do przejscia, doskonale wyznaczone trasy, i wlasciwie zaraz na zewnatrz, choc olbrzymie samoloty z mnostwem ludzi laduja tam co kilka minut (obserwowalam to kiedy czekalismy w wypozyczalni samochodow)
za to wpuscili mnie na poklady samolotow z... nozyczkami!
wrzucilam gdzies w stresie przybory do manikiuru i na rentgenie okazalo sie ze mam je w torebce eee
wpuscili mnie :) takze oslawiona ochrona antyterrorystyczna jakby nieco szwankuje...
przylecielismy ok 20.00 (wylecielismy o 15.20, gdzies sie te "kilka" godzin zapodzialo :))
potem po auto i spac, a rano wypoczeci i pelni energii ruszylismy na podboj LA
za to powrotny jet-lag trzymal przez jakis 10 dni, przez ktore wygladalismy i czulismy sie jak zombie
sposob z przyjezdzaniem na miejsce wieczorem i tym razem nie zawiodl, polecam!
USA jedym slowem? gigantyczne
(GPS pewnego dnia wyznaczyl nam trase "120 mil do celu, na 119 mili skret w prawo" - KONIEC :)))
olbrzymie przestrzenie, olbrzymie miasta, niektore mocno przereklamowane (LA!), niektore fantastyczne (SF! moja milosc! i LV tez niezle)
duzo by opowiadac :)
cd nastapi
materialoznastwo
papiery K&Company Happy Trail ze scrap.com.pl i scrapki.pl
album powstał po to, by zatrzymac wspomnienia, zdjęcia, ulotki, pamiątki
mało dodatków, chodziło jedynie o to, by zmieścić powyższe (a i tak ledwo się da go podnieść...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz