środa, 14 września 2011

wspomienia z Wloch cz 3

Po poranku w Ferrarze (pojechalismy zobaczyc jeszcze cmentarz, przepiekny, z mnostwem lawendy, no ale nie bede zrywac lawendy na cmentarzu... :))
pojechalismy do Bolonii, ktora okazala sie miastem uniwersyteckim, ruchliwym, z, oczywiscie, katedra w remoncie, zaslonieta, i mnooooostwem podcieni i arkad na uliczkach :)
pod koniec dnia znalezlismy fantastyczny hotel - Fiera, co prawda przy duzym wezle komunikacyjnym, ale zmeczonemu wszystko jedno :) pokoj rewelacja, do tego sniadanie, czegoz chciec wiecej













































tam tez przekonalam sie o mocy wloskiej espresso
usiedlismy zmeczeni na placu San Sebastian, nie mialam sil nawet przesiasc sie na fotelik w pobliskiej kawiarni gdzie czekala owa kawa i birra moretti :) Po okolo 2 lykach, tyle podaja w filizanceczce, sily wrocily ze zdwojona wrecz sila, czulam sie jak nowo narodzona! a jestem kawoszka, wiec kofeina na mnie specjalnie nie dziala! Cene dokumentuje paragon, kawa 2 euro, a piwo (chyba ze 200 ml) - 6 euro :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Moja lista blogów

Archiwum bloga

O mnie

stat

statystyka